z powodu zbliżającej się nieuchronnie jesieni, a później zapewne mroźnej zimy, postanowiłam wraz z kilkoma znajomymi odwiedzić znajomych przyjaciół i rodzinę znajdujących się w pobliskim lasku wolskim, w zakratowanym więzieniu...
trafiliśmy na porę obiadową i na deszcz przy okazji też..
zapowiadało się całkiem sympatycznie... :)
dojechaliśmy bez większych problemów..
napoje wyskokowe pozwoliły przygotować się do rozmów..
co poniektórzy schowali się przed nami, obrażeni..
inni nic sobie nie robili z naszej obecności... zero skrępowania :)
przemyciliśmy też smaczne kąski :)
mój najjjjjjlepszy kumpel ;p - freak
przecholowaliśmy z % ;p
w drodze powrotnej upodabnialiśmy się do naszych znajomych... ;p czym wzbudzaliśmy ogólne zainteresowanie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz